poniedziałek, 12 października 2015

Koniec sezonu, niestety

     Dziadek spogląda rano na termometr i jest zmartwiony. Na skali widzi o 6-tej rano minus 8 st. C. I choć następnego dnia jest lepiej bo "tylko" minus 6 to mróz jednak trochę popsuł dziadkowi  pompę. O dziwo nie zepsuł babci trzech rozłożystych kwiatków wiszących w doniczkach metr nad ziemią. Widać były bardziej odporne na mróz niż pompa. Pompę dziadek - jak mu się wydaje - naprawił ale czy skutecznie przekonamy się  dopiero wiosną przyszłego roku.

     Będziemy tu jeszcze ponad tydzień bo dziadkowie spodziewają się wizyty przyjaciół. Po spotkaniu będziemy szykować się do powrotu do Warszawy. Ja nie mam nic ważnego do zrobienia więc się trochę nudzę. Ale babcia musi przygotować ogród do zimy a dziadek, jak co roku, musi to samo zrobić z domem. Więc nie będą dla mnie mieć zbyt dużo czasu. Mam nadzieję, że jakoś go sobie wypełnię.

     Nie tylko ja się nudzę, nudzi się też moja przyjaciółka Cheri. Choć sadowi się na fotelu oczami w kierunku telewizora to zapewne niewiele rozumie z tego co widzi. Spójrzcie zresztą sami. Czy na tej "twarzy" widać zainteresowanie ?


     Chyba nie. Co innego ja. Ze skupieniem oglądam i programy dziecięce i reklamy. Ważne aby się coś na ekranie ruszało i coś gadało.


     A jeśli na dodatek audycja mi się podoba to - jak mówi dziadek "radość mi z pyska tryska".

 
     I owszem tryska, tryska ale nie stale. Bo ja też mam problemy. Te problemy to moje zęby. Tak, te co ozdabiają mój uśmiech, przysparzają mi nadal cierpienia. Niby się wyrzynają ale wyrżnąć się do końca nie mogą. Co ja wtedy robię ? Zbliżam się do stołu, na szczęście z blatem drewnianym, i go żrę jak nie przymierzając Cheri kość wołową. Zębów od tego nie przybywa ale bólu ubywa. 


     Niestety, choć ja cierpieć przestaję, to cierpi stół. Ślady są widoczne. A że stół nie  jest ani dębowy ani przedwojenny lecz z IKEI to dziadkowie nie protestują. Pewnie dziadek te drzazgi kiedyś spoleruje.


      I nie jest tak całkiem obojętne mi, że zniszczyłem mebel, przy którym codziennie zasiadamy. Wstyd i zmartwienie wyszły mi na lica. Niestety nie mogę dziś zagwarantować, że jutro zęby mnie nie zabolą i jakaś siła znowu mnie do krawędzi stołu nie przyciągnie.


     Ale po chwili,  na myśl o wieczornej kąpieli, trochę się rozweselam i nawet zgadzam się zjeść kolację. Ostatnio mama zauważyła, że chętniej jem i wzrosła mi waga. Niech to będzie dla dziadków i rodziców rekompensata za ten nieszczęsny stół.

     Mama odwiedza mnie tylko w weekendy więc wykorzystuje każdą chwilę na obserwację mojego zachowania. Wszystkie moje, jej zdaniem, ponad przeciętne zachowania dokumentuje aparatem telefonicznym. Przyświecają jej następujące cele: 
- zachować moją młodość na pamiątkę, 
- wieczorem pokazać mnie na zdjęciach tatusiowi, który pracując we własnej firmie o świtu do nocy  nie ma czasu odwiedzać mnie na letnisku,
- zademonstrować dziadkom moje wspaniałe osiągnięcia, gdyby ich sami przez nieuwagę nie zauważyli.

     To "niezauważenie" jest mało prawdopodobne  bo pomagam dziadkom jak mogę i dziadkowie są ze mnie bardzo zadowoleni. Potrafię przypomnieć, że wychodząc trzeba wziąć klucze od furtki, że trzeba spędzić Cheri  z fotela, że babcia chce naładować telefon ale nie połączyła z nim ładowarki. Choć jeszcze mówię bardzo mało to  porozumiewam się z otoczeniem gestem i dźwiękiem. Na razie to wystarcza bo jestem rozumiany. Do zobaczenia w następnym odcinku.