sobota, 26 maja 2012

Rodzina w komplecie



     Po przeszło rocznej przerwie pojawiła się w naszej zdekompletowanej brakiem psa rodzinie następna bigielka, równie jak poprzednia piękna. Ma dopiero 3 miesiące ale  już trochę reaguje na swoje imię Cheri i na  inne polecenia. Mamy nadzieję, że będzie posłuszna (choć to raczej niemożliwe przy  charakterze bigli) i szybko się z nami zżyje. Dużo śpi. Jest jej obojętne czy w domu na jej posłaniu czy w ogrodzie na kołderce z kwiatków, czy w jadącym samochodzie.

     Jej przybycie  spowodowało  spore zamieszanie wśród rodziny kociej. Falko,  kot z bielmem na prawym oku, choć duży, silny i goniący inne koty nie zdecydował się na "kontakt" z pieskiem nawet przez szybę drzwi prowadzących do ogrodu. Ujrzawszy za szybą psi pyszczek, który koniecznie chciał się z nim zaprzyjaźnić, profilaktycznie zwiał gdzie pieprz (a właściwie papryka) w ogrodzie rośnie. Było nam przykro, bo Falko przez wiele miesięcy był maskotką do głaskania, pieszczenia, karmienia smakołykami i pojenia mlekiem. Jako jedyny z kociego stadka lgnął do nas jak pies. Dzień przed pojawieniem się Cheri spędził z nami wiele godzin. Czyżby coś przeczuwał i chciał by go wygłaskać na zapas ?

     Jednak do spotkania w końcu prawie doszło. Kot stał na trawniku przed gankiem, jak zwykle czekając na otwarcie  drzwi, zza których winna wychylić się znajoma karmicielka. Tymczasem ujrzał srogą i wrogą istotę, która choć wyglądała jak potwór, ale zaledwie trójnożny więc niezbyt szybki,  nagle  popędziła w jego kierunku na czterech sprawnych łapach. Błyskawiczna ocena odległości do zbawiennego płotu i równie zbawiennej  najbliższej brzozy skłoniła Falko do wybrania  wspinaczki. W ułamku sekundy, pokonał połowę wysokości dość dużego drzewa, bezpiecznie przewiesił się przez gałąź i rozpoczął obserwację terenu. Prawdopodobnie Falko taką podróż odbył pierwszy raz w życiu. Nie na darmo codziennie na drewnianym obramowaniu futryny wypróbowywał przyczepność swoich pazurów zostawiając ślady doprowadzające nas do bezsilnej wściekłości. Z niepokojem czekamy co będzie dalej.  Na podstawie naszych dotychczasowych doświadczeń liczymy  na przyjaźń, choć może jak w przypadku  znanych polityków  może to być przyjaźń "szorstka".

     Panna Cheri jest bystrą obserwatorką. Jeśli tylko nie śpi bacznia przygląda się poczynaniom jej panciów. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się obserwacje  ich póz podczas wypoczynku. Efektem tych działań jest decyzja Cheri o zmianie dotychczasowych zwyczajów i przejście na spanie na plecach. Może nie jest to pozycja najwygodniejsza. No ale skoro panciowie tak śpią to chyba coś w tym jest. Trudno (pewnie pomyślała) wyjdą na jaw niezliczone ilości piegów na moim brzuchu i trzeba będzie wymyślić co zrobić z czterema nogami sterczącymi w górę ale za to wszyscy będą spać w tej samej pozycji. I o to chodzi, by się nie różnić zanadto od reszty.