poniedziałek, 11 lipca 2011

Nareszcie !

Doczekałem się !
     Włączając w czwartkowe wieczory Superstację nie będę musiał już po chwili zmieniać kanału. Będę mógł, być może, obejrzeć w tandemie  z p. Kubą kogoś dowcipnego, kulturalnego, mówiącego wyraźnie, wykształconego, choć niekoniecznie z tytułem "profesor". Jeśli już będzie to ktoś utytułowany, to - mam nadzieję - tytuł będzie efektem osiągnięć naukowych a nie ksywką. Nie bez znaczenia jest też prezencja osoby towarzyszącej p. Kubie. Opowiadam się za urodą "telewizyjną" a nie "radiową".
     Oby tylko "profesor" wytrwał w tym, jakże mądrym zobowiązaniu. Życzę mu tego !

piątek, 10 czerwca 2011

Czy każdy musi ?

     W TV "Superstacja" można oglądać p. Kubę Wątłego, który do swojej audycji "Krzywe zwierciadło" zaprasza różnych ludzi. Nie zawsze są to osoby, które prowadzą z p. Kubą poważne rozmowy. Wszak p. Kuba robi w tej audycji  z założenia za wesołka i osoba mu towarzysząca najczęściej dostosowuje się do stylu audycji narzuconego przez "wodzireja".

     Skoro jesteśmy przy wodzireju chciałbym przypomnieć, że p. Jerzy Stuhr, zaangażowany kiedyś do tej roli, znakomicie zaśpiewał na jednym z festiwali piosenkę, której tekstu w całości już nie pamiętam. Z fragmentów, które zostały mi w pamięci wynikało, że śpiewać każdy może choć jeden zrobi to lepiej inny gorzej. Ponadto jeśli już śpiewać musi - a nie zaśpiewa - to się udusi.

     Czwartkowe występy p. "profesora" w charakterze dodatku do p. Kuby znakomicie tę prawdę potwierdzają. Skoro ten pan już musi pokazywać się na ekranie, to choć nieludzko sepleni i wygaduje głupoty, które zapewne uważa za dowcipne, niech się pokazuje! Dostarczy rozrywki gawiedzi i - co najważniejsze - nie udusi się.

     A bywały czwartki gdy gościem p.Kuby był red. Andrzej Bober. Pomimo coraz bardziej zanikającej pamięci wspominam te audycje z wielką przyjemnością. Szkoda, że tak wielu u nas MUSI tylko po to by się nie UDUSIĆ.


P.S. Ponieważ nie w każdy czwartek oglądam Krzywe Zwierciadło więc nie wiem czy Gościulo wyjątkowo tylko 9 czerwca tak się popisywał. A może po prostu był pod wpływem ...

wtorek, 7 czerwca 2011

A to Polska właśnie- w miniaturze

     Spółdzielnia mieszkaniowa w centrum Warszawy. Zaczyna się pierwsze walne zebranie członków. Dotychczasowe walne zebrania przedstawicieli były organizowane w małych salkach. Teraz po zmianach przepisów, dla ponad 3,5 tysiąca członków uprawnionych do wzięcia udziału w walnym zebraniu trzeba:
- być jasnowidzem aby przewidzieć ilu zainteresowanych życiem spółdzielni, w której mieszkają, raczy przyjść na zebranie i dla tej wyimaginowanej ilości wynająć salę średniej wielkości (wersja oszczędna),
- lub by się nie narazić członkom, dla których ewentualnie zabraknie miejsca na zbyt małej sali, wynająć coś na 3,5 tysiąca miejsc (wersja rozrzutna). Oj ma ten Zarząd nad czym myśleć.

     Kilka dni przed zebraniem ujawnia się grupa Niezadowolonych. Idą w lud spółdzielczy ulotki anonimowe oraz podpisane. Treść anonimowych odpuśćmy ale te podpisane warto tu w skrócie przytoczyć. Są to żądania nieudzielenia absolutorium Zarządowi i Radzie Nadzorczej  uzasadniane:
- skandalicznym postępowaniem Zarządu, powodującym zawyżenie opłat za mieszkania aż o 25 %,
- wygórowanymi wynagrodzeniami pracowników spółdzielni, w szczególności Zarządu,
- prowadzeniem inwestycji bez zgody członków,
- rozpoczynaniem inwestycji (czyli finansowania ich) przed uzyskaniem urzędowego pozwolenia,
- niejasnymi procedurami dotyczącymi mieszkań po osobach zmarłych itd. itd. itd.

     Jedenaście  podpisanych osób wzywa: Sąsiedzi! nie bądźcie bierni! Odwołajmy Zarząd i Radę Nadzorczą.   

     Jeśli grupa Niezadowolonych ma rację, to jak to jest możliwe, że ta spółdzielnia z tym Zarządem, pod bacznym okiem Rady Nadzorczej kwitnie. Wszak w ogólnopolskim Rankingu Spółdzieni Mieszkaniowych 2010 zdobyła pierwsze miejsce w kategorii spółdzielni średnich bez przychodu z inwestycji. Ranking organizował miesięcznik "Domy Spółdzielcze".

     Początek nie był łatwy. Walcząc przed dwudziestu laty wraz z innymi osiedlami z molochem spółdzielczym  oderwaliśmy mu kilkadziesiąt budynków, niestety w opłakanym stanie tech-nicznym. Wyszliśmy z tej "spółki" bez pieniędzy bo moloch do dziś nie raczył podzielić się z nami wspólnym majątkiem.

     Dzisiaj mamy niemal wszystkie budynki ocieplone, powymieniane instalacje sanitarne, dachy z nowoczesnym pokryciem i co warte podkreślenia kilka nowych budynków już zasiedlonych i następne inwestycje w planach.  A w naszych warunkach budowy nie są łatwe. Nowe budynki są plombami z podziemnymi miejscami garażowymi i przy budowie fundamentów wymagają specjalnej technologii ze względu na domy już stojące.

     Wracajmy do zebrania. Na zebranie przyszło około 10 % uprawnionych. Po ukonstytuowaniu się wszystkich komisji na wniosek z sali, zabiera głos Prezes. Systematycznie, krok po kroku, wyjaśnia, dementuje, tłumaczy. Wszystkie zarzuty i z ulotki podpisanej i z anonimowej okazują się być bezpodstawnymi. Sprawozdania i Zarządu i Rady Nadzorczej zostają przyjęte. Nie ma podstaw do odwołania Zarządu, a wybory wyłaniają nową Radę Nadzorczą częściowo z nowymi osobami w jej składzie. Głosowania na ogół przebiegają w następującej proporcji: głosy "ZA" około 160 głosów, "PRZECIW" 16 do 20. Suma głosów niestety nie daje początkowych ok 300 ponieważ im bardziej zebranie jest przeciągane przez jałowe dyskusje Niezadowolonych tym mniej pozostaje na sali zainteresowanych ciągiem dalszym.

     Tak to zachowania naszej małej  spółdzielczej społeczności przypominają zachowania tej dużej, krajowej. Nie jest to miłe, ale cieszmy się tym co mamy. Bo już nasi ustawodawcy w pośpiechu, żeby zdążyć przed końcem kadencji, szykują nam zmiany, które mają wykończyć spółdzielczość mieszkaniową w Polsce. Brakuje mi tylko głupiego argumentu nieuków, którzy przy zmianach ustawy o ogrodach działkowych nazywali ruch działkowy "reliktem komunizmu". Aż się prosi aby tym samym nieuzasadnionym określeniem posłużyć się też teraz., 
 
    

czwartek, 2 czerwca 2011

Jak mamona słabym kierunek odwraca

Jest w necie Antoni, choć to nie Banderas
Na ww... i coś tam czytałem go nieraz
Gość jest przeświadczony o swojej mądrości
A utwierdza go w tym wierna grupka gości.

     Antonio (choć nie B...) krytykiem jest wszechstronnym. Asortyment pouczeń, wyzwisk i nieparlamentarnych wyrazów ma wystarczająco bogaty by obdzielić nim każdego, kogo uzna za godnego napaści. Systematycznie dostaje się przywódcy największej partii opozycyjnej, czyli czołowemu polskiemu kandydatowi na faszystę (a może nawet już nie kandydatowi?). Sporadycznie dobiera się też do ludzi, których znał w czasach ich młodości (tancerze, pisarze), cenił, pokładał w nich nadzieję bo dobrze rokowali, wskazywał im właściwy kierunek. Niestety zawiódł się. Gdy zmężnieli poszli swoją drogą olewając cenne wskazówki Mistrza Wszechwiedzy.

     Ostatnio Mistrz Antonio wziął na kieł znanego pisarza poczytnych książek i zarazem ciętego felietonistę p. Rafała. Z. Celnie dostrzegł, że ten pan stał się "żarliwym wyznawcą" niewłaściwego kierunku i  człowiekiem marnującym "talent dla mamony". W swojej dobroci dla błądzącego Mistrz machnął list, w którym narzeka na niewdzięcznika, poucza i po raz ostatni wskazuje, oraz informuje, że czeka na nawrócenie.

     Co do mamony warto przypomnieć, że Mistrz w dawnych czasach cały swój niemały talent wykorzystywał twórczo zamieniając na mamonę szereg swoich udanych dzieł.

    Ja, jako skromny czytelnik rozmaitych utworów p. Rafała, życzę Mistrzowi żeby żył w dobrym zdrowiu jak najdłużej i tego nawrócenia się nie doczekał. A p. Rafałowi życzę aby  karawana szła swoją drogą dalej choć hałaśliwe  ratlerki będą piskliwe podszczekiwać.

  

środa, 18 maja 2011

Z nim coraz gorzej

     We wczorajszym "Szkle kontaktowym" (z 17 maja) pojawił się krótki obrazek z konferencji prasowej ministra Klicha. Pan minister już wie, że  Platforma Obywatelska chce go za zasługi awansować z posła na senatora. Senator  bez wątpienia brzmi bardziej dumnie. Pytany przez dziennikarzy jak to zniesie zaczął "rżnąć głupa" udając, że nie rozumie pytania. Czy ktoś, kto nie rozumie prostych pytań powinien zostać senatorem ?
     Powrót pana ministra do zawodu wyuczonego po kilkuletniej przerwie nie jest chyba możliwy. Ale to nie dowód, że z psychiatrią musi definitywnie zerwać. Wszak w  szpitalu są różne miejsca, zarówno w gabinecie lekarskim jak i na salach wśród towarzyszy niedoli. Dziarski krok pana ministra w kierunku czekającej na niego Tutki nr 102 oraz absolutny brak lęku przed wejściem w jej gościnny kadłub wcale nie muszą świadczyć o wybitnej odwadze.

wtorek, 17 maja 2011

Jest szansa

     Od 1964 roku mieszkam w mieszkaniu spółdzielczym. Nie ruszając się z osiedla i tylko raz zmieniając w nim   mieszkanie jestem już w trzeciej spółdzielni. Pierwszą, macierzystą, za komuny połączono z innymi tworząc moloch nie nadający się do sprawnego kierowania nim. Tak powstała ta druga. Trzecią, już za "demokracji", utworzyli spółdzielcy wyrywając z molocha, na zebraniu przedstawicieli, część tej pierwszej.
     Sejm, zmieniając od czasu do czasu prawo spółdzielcze, utrudniał nam życie w miarę swoich niemałych możliwości. Główki posłów pracowały i (nie pamiętam kiedy) wypracowały zmianę prawa spółdzielczego, polegającą na zmuszaniu zarządów spółdzielni do organizowania walnych zebrań NIE PRZEDSTAWIELI SPÓŁDZIELCÓW a wszystkich członków spółdzielni. Zakładając zupełnie nierealnie, że wszyscy członkowie przyjdą na zabranie, zarząd musiałby zadbać o wynajęcie (w przypadku naszej spółdzielni) sali na ponad  3500 osób uprawnionych do wzięcia udziału w "zebraniowym" życiu spółdzielni.  Jednak praktycznie na sali pojawiłoby się może ze 200 osób.
     Ale jest szansa na nową zmianę, polegającą na powrocie do starego rozwiązania! Otóż w Dzienniku Gazecie Prawnej z dnia 17 maja 2011 r. czytam, że silne i jak mniemam fachowe grupy, składające się z posłów i (chyba konkurencji w postaci) pracowników Kancelarii Premiera, intensywnie pracują nad kolejnym pakietem zmian. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ zanosi się na powrót do walnych zebrań tylko  przedstawicieli członków. A tych w naszej spółdzielni pomieści sala gimnastyczna najbliższej szkoły.
     Smucą mnie tylko dwie sprawy: czy starczy temu sejmowi czasu na wprowadzenie  zmian w życie i jeśli tak, to jak długo nowy sejm tych zmian nie zakwestionuje. Przecież nowi posłowie też chcą coś robić za te marne kilkanaście tysięcy miesięcznie. A prościej jest zmieniać to co już jest, niezależnie od skutków tej zmiany, niż tworzyć coś nowego.

niedziela, 8 maja 2011

Koniec z polityką nienawiści

     Czytam bloog jednego gościa i zastanawiam się, o czym on będzie pisać w najbliższych latach. Przecież ten zapowiedziany i pewnie wkrótce przez partię i jej rząd przepchnięty przez  sejm nakaz  powszechnej miłości, która ma objąć cały naród, a w rzeczywistości ma nakłonić  mniej niż połowę społeczeństwa do kochania tej pozostałej, większej części naszego ludu, to utopia. Taka sama jak równość głoszona niegdyś przez naszego wschodniego sąsiada w czasach gdy był "maguczij".
     Gość, o którym myślę, pisze bo nienawidzi. Być może pisze bo coś też z tego ma do
portmonetki choć zarzeka się, że nie. Otoczony na swoim bloogu chórem wujów (i wujenek), gotowych zmieszać z błotem każdego w kim ledwie tli się nawet niewielkie światełko niewiary w geniusz Gospodarza, dumny z tytułu, którym wierni pretorianie go ochrzcili, nie ogranicza się do głoszenia swojej nienawiści wyłącznie na bloogu. Znalazł nawet  dojście do ekranu telewizora i tam też daje popis swego kunsztu. Na szczęście nie codziennie !
     Wszelkiemu złu wg Mistrza winien jest ten jeden osobnik, ten któremu Mistrz i jego trzódka nie żałują żadnych najpaskudniejszych określeń z ordynarnym ch... włącznie. To przez niego jest okresowo  blokowana część ekskluzywnej ulicy  stolicy, kibole nie kochają władz ani sportowych ani państwowych, a nocne marsze z pochodniami zwiastują faszyzm ! Mistrz uświadamia to zaglądającym na jego bloog w każdym poście.
     Ale Mistrz potrafi też cenić ludzi. Oczywiście ludzi o właściwych poglądach. Stawia więc tej jeszcze niedojrzałej części ludu za wzór  pewną damę, wyposażoną wg Mistrza w zdrowy rozsądek  i dodatkowo w atrybuty samca !!! (skąd Mistrz to wie ?). Damę potrafiącą dostrzec w porę prawidłowy kierunek, co  udowodniła  oddając w bezpiecznym momencie legitymację PZPR. Damę o niewątpliwej kulturze osobistej i precyzji wypowiedzi. Mistrz stawia tylko jeden warunek okazania komuś szacunku. Jest nim oczywiście pełna zgodność z poglądami Mistrza.
     Jeśli sejm rzeczywiście zarządzi zamianę polityki nienawiści na politykę miłości to Mistrz straci nośny temat na wiele postów w licznie obleganym bloogu. Pewnie jakoś sobie poradzi. W znacznie gorszej sytuacji ja się znajdę. Co ja nieborak wtedy zrobię ze sobą ? Jak mam się zmusić do pokochania takiego Mistrza?

wtorek, 25 stycznia 2011

Ciebie nam brak...


Pierwszy wpis miał być pogodny, ale los zadecydował inaczej.
Umarła nasza sunia Aria. Była przemiłą bigielką. Choć przeczuwaliśmy, że koniec może być bliski, nie myśleliśmy, że stanie się to w ułamku sekundy na jednym z wieczornych spacerów. Była schorowaną 15-to latką co trochę tłumaczy to nagłe rozstanie. Z żalu po stracie psiego członka rodziny  powstał poniższy dowód smutku:


Niuniu nasza, Niuniu miła
Czemuś ty nas opuściła?
Miałaś wszystko, własne koty
I spacery poza płoty.

Jako piesek z rasy beagle
Wyczyniałaś różne figle
Latem w Liwcu się chłodziłaś
Jaszczurkami się bawiłaś.

Lat piętnaście byłaś z nami
Obdarzyłaś szczeniakami
Twój wspaniały synek Rofi
Do dziś w lesie dziki tropi.

Choć się bardzo z nami zżyłaś
Pańciów w smutku zostawiłaś
Teraz jesteś tam, w  psim niebie
A nam bardzo brak jest ciebie.

Ten grafomański p r o j e k t  (bo teraz nie wypada mówić wierszyk czy utworek) powstał, aby nieudolnie i w jedynej dostępnej mi formie pozostawić na ekranie i w pendrajwie ślad naszej długiej i bezinteresownej  przyjaźni. Jeśli uraził czyjeś poczucie estetyki proponuję, by nie sięgając na półkę z prawdziwą poezją, dla błyskawicznego odzniesmaczenia przeczytać utwór, który poniżej:

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując
Złote medale na twoją cześć kując
Radzi, że jeszcze jeden dzień przezyli

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić – narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.

Ten wiersz Miłosza jest jedynym jego utworem, który robi na mnie niesamowite wrażenie. Nie umiem rozstrzygnąć, czy dlatego, że innych nie chciało mi się poznać, czy też dlatego, że mu się wyjątkowo udał.
A te „złote medale na twoją cześć”, to Prezydent ostatnio chyba zbyt często wiesza.