czwartek, 22 sierpnia 2013

Nowy tele - maniak

     Jak ten czas szybko leci. Szczególnie latem i na wsi. Tyle jest tu ciekawych rzeczy, którymi się interesuję. W końcu mam już cztery miesiące i dziesięć dni. Sam jeszcze długości mojego dotychczasowego życia policzyć nie umiem, liczą za mnie moi opiekunowie. Tylko ci dwunożni. Ta na czterech łapach też liczyć nie umie choć jest ode mnie dużo starsza i bardziej "oblatana" dosłownie i w przenośni. Ona umie nawet sama siedzieć na krzesełku. Ja jeszcze nie ale się kiedyś nauczę
 
 

     Niedawno odkryłem, że choć w ogrodzie jest dużo ciekawych ruchomych obrazów to w domu też jest na co popatrzeć, nie na tylko żyrandol, na który się wgapiam kiedy muszę leżeć na plecach. Zresztą żyrandol też jest dosyć ciekawy. Podobno są tacy, którzy są nawet strażnikami co ładniejszych żyrandoli.
 
     Tym moim nowym fascynującym odkryciem jest pudło, w którym obrazy ruszają się jak liście brzozy na wietrze - co uwielbiam pomimo leżącej pozycji, której nie cierpię gdy się obudzę. Wprawdzie do oglądania tego pudła jest potrzebny dziadek, jakoś czasem udaje mi się wspiąć na jego stary grzbiet i trochę na nim posiedzieć. Dziadek ogląda pudło w dziwny sposób - plecami. Ktoś mu powiedział, że TVN kłamie i dziadek w to uwierzył. Kiedy jest włączony ten TVN, szczególnie jego odmiana TVN24, korzystam z pleców dziadka i chłonę obrazy. Nie szkodzi, że nic nie rozumiem a nawet dobrze skoro tam kłamią. Grunt, że na obrazie rusza się  jakiś pan i ...
 
czasem miłe panie.  



     Dziadek jest już stary i pewnie z tego powodu  nawet na te panie nie chce popatrzeć. Ale ja  dzięki jego obojętności  skwapliwie korzystam z okazji.



 
     Ktoś, kto by teraz spojrzał w moje oczy zrozumiałby jaką frajdą dla młodego człowieka jest mieć taką skrzynkę w domu. Oczywiście i dziadka, na którym można się czasem wygodnie wesprzeć. Jednak nic co ciekawe a więc i dobre nie trwa wiecznie. Plecy dziadka powoli się pochylają, być może już usnął od nadmiaru gadaniny, która wydobywa się z tej skrzynki i muszę się liczyć, że ponownie położą mnie do wózka. całe szczęście, że pojadą tam gdzie jest pełno liści ruszających się na wietrze.

     Może po spacerze babcia poprosi o włączenie jej w pudle czegoś znacznie dla niej ciekawszego. Może będzie to TV TRWAM. Podobno tam są też ruszający się panowie i też elegancko ubrani. Wtedy wskoczę na plecy dziadka i popatrzę. Jestem pewien, że dziadek będzie też oglądać. Tyłem.

 

 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Czteromiesięczny

     Nasz wnuk Faris ma już cztery miesiące. Stało się to12 sierpnia. Gdy ma chęć lub potrzebę darcia się, drze się jak za "dawnych" czasów. Ale potrafi już z nami pogadać. Bełkocik jaki wydobywa ze swojego niewielkiego gardziołka jest znacznie milszy dla ucha niż ryk. I choć celu  werbalnego porozumienia  się z otoczeniem  jeszcze wnusio nie osiągnął to  widać, że się stara.

     Postęp jest również w odżywianiu się. Mama może podać butlę i nie musi jej stale trzymać. Małe rączki potrafią przysunąć ją do paszczy i utrzymywać przy niej, niestety jeszcze niezbyt długo. No ale od czegoś trzeba zacząć.


     Po posiłku następuje krótki sen, podczas którego Faris nie jest sam. Zawsze w pobliżu jest opiekunka skłonna interweniować. I choć ona też śpi snem sprawiedliwej suki to jednak nos trzyma, może nie na pulsie, ale w miejscu właściwym, pozwalającym wyczuć ewentualne zagrożenie.


     Wyspani i jeszcze syci nie drzemy się - nie ma powodu- jednak coś musimy robić. Może uda się polatać z mamą


a jeśli nie to trudno.


 Będziemy bawić się sami.

     Czasem uda się doskonale opanowanymi sposobami zmusić opiekę do wyjęcia Farisa z miejsca przeznaczonego na nudne leżenie i położenia go na brzuchu. Wtedy może sprawdzić siłę swoich nóżek i rączek. Różnica uwidacznia się natychmiast. O ile dwie nogi wystarczają do powolnego przesuwania się po podłożu to te dwie jeszcze słabe rączki nie są w stanie dołączyć do współdziałania z tylnym napędem. W efekcie łepek trochę się unosi lecz nie tyle ile by się chciało. Ale nawet ta pozycja pozwala na swobodne rozglądanie się po świecie,


które będzie kontynuowane po "wyjściu" w plener. Bowiem nie ma to jak obserwacja delikatnie poruszających się liści brzozy lub podglądanie od spodu gałązek aronii


     Gdy dzień się kończy trzeba pozwolić się wykąpać by po kąpieli smacznie zasnąć. Wszak po nocy będzie kolejny dzień, upalny lub chłodny, słoneczny lub pochmurny.
 Jaki by nie był, dla czteromiesięczniaka na pewno będzie ciekawy.